Witam każdą zbłąkaną duszę, która zgubiła się i wpadła na tego bloga.
Dziś dwa posty w jednym.
Promocja.
Może kupisz coś?
Może Twoja dusza zainteresuję się darmowym towarem mojego serca.
I.
Mamo.
Nie wiem od czego zacząć. Tyle się
wydarzyło, zmieniło, że sam jeszcze nie do końca to ogarniam.
Może zacznę od tego, że bardzo Cię kocham, ale myślę, że to
wiesz, bo mówię Ci to często w myślach, przed Twoim zimnym
zdjęciem, wszędzie. To, że tęsknię też pewnie wiesz. Gdyby tak
nie było nie przesiadywałbym po kilka godzin przy Twoim ciele, nie
nosił Twojego zdjęcia w portfelu i ciągle zastanawiał się co u
Ciebie, gdzie jesteś i czy patrzysz teraz na mnie. Tęsknię
ogromnie cały czas i cały czas się to narasta, tak jak miłość
do Ciebie. Dwie sprawy, które się uzupełniają, razem dorastają i
nie opuszczają się nawet na chwilę. Jak dwójka przyjaciół z
dzieciństwa. Od zawsze razem, wszędzie, ciągle. Za każdym razem.
Jednak tęsknota zdradza miłość z nocą i pieprzą mnie obie,
Mamo. Każdej nocy nie potrafię żyć, bo umiera we mnie serce.
Jesteś Nim. Jesteś Jego największą i najpiękniejszą częścią.
Ale jestem jak skała, tak jak nawija Małpa, muszę nią być i
będę. I choćby uderzał we mnie najgorszy z ciosów, ja nie
skruszę się na drobne, może jakiś kawałek mnie odpadnie;
mniejszy, większy, ale będę dalej trwał. Chcę Ci podziękować,
Mamo. Nauczyłaś mnie kochać, hodować w sobie uczucia, dzielić
się nimi z ludźmi i tworzyć z nich piękną magię. Nauczyłaś
mnie co to jest miłość, Ty jesteś definicją tego słowa.
Nauczyłaś mnie troski o drugiego człowieka, zapominając o samym
sobie. Tak jak robiłaś to Ty, nie patrząc na swoje potrzeby, a
potrzeby Twoich dzieci i całego świata. Pewnie gdybyś mogła
oddałabyś każdy swój organ, wszystko co miałaś, oprócz nas by
lepiej było na tym świecie, mnie, Natalie, Kubie i innym ludziom.
Dziękuję Ci za to, że mogłem być Twoim synem, za wszystkie
wspomnienia, za wszystko co mi dałaś. Ale teraz, dziękuję Ci
przede wszystkim za Anioła, którego wysłałaś prosto od siebie do
mnie. Taki prezent na zakończenie szkoły. Inni dostają drogie
auta, bilety na wakacje zagranicą, a ja dostałem kobietę, która
ożywiła we mnie każdą martwą od cierpienia cząstkę. Kobietę,
która jest piękniejsza niż wszystkie cuda świata i daje mi więcej
szczęścia niż dzieciakowi przejażdżka na karuzeli. Mamo, proszę
pomóż mi utrzymać Ją przy sobie, bo bez Niej staję się
niekompletnym kawałkiem układanki, która w końcu spada z
wysokości, rozsypuję się i gubi. Już nikt nie złoży ze mnie
więcej całości. Pewnie widzisz jak bardzo Ją kocham, tak po
prostu z dnia na dzień wkradło się Jej imię w tak proste słowa
jak śniadanie, mieszkanie, zawsze. Jeszcze nie poszedłem na studia,
ale już jestem architektem planów, które szkicuję gdzieś głęboko
w sercu i chowam je by dopracować każdy szczegół i sprawić by
były magiczne jak Jej uśmiech. Za parę lat skończę studia, wezmę
ślub z Karoliną i będziemy mieć ogromną gromadkę dzieci, które
zawsze będą pamiętać o babci, choć nigdy nie poczują Jej
dotyku. Wychowam Je z pamięcią Twojej osoby, nie chcę byś była
tylko opowieścią, ale by czuły Cię wśród moich dotyków, moich
oddechów, by wiedzieli tak to Babcia. Będziemy mieć wielki ogród,
z huśtawkami, ławką, piaskownicą z wiadereczkami, zjeżdżalnią
i zabawkami dla zwierzaków. Będziemy mieć ogromny salon, gdzie na
ścianach będą wisiały Twoje zdjęcia, Natalie, Kuby, Nas
wszystkich i każdego człowieka, który wpiął się w nerwy mięśnia
sercowego. Będziemy tam siedzieć wszyscy razem i opowiadać
najpiękniejsze ze wspomnień. Będę pracował w jakimś biurze,
biegał ciągle gubiąc projekty, z czego dzieciaki będą się
śmiać, w przelocie pocałuję je w czoła i ucieknę by jak
najszybciej wrócić i zabrać Je na lody. Mam tyle planów i
chciałbym Ci je wszystkie opowiedzieć, usłyszeć co o nich sądzisz
i zobaczyć Twój ogromny uśmiech, bo to jest ta chwila, kiedy
widzisz, że jestem już dorosły, pewnie spłynęłaby Ci łza, że
Twój mały synek ucieka od Ciebie, ale nigdy nie zapomina – to
najważniejsze. Zmieniłem się, Mamo, dorosłem i wiesz? Jest mi z
tym dobrze. Postrzegam świat Twoimi oczami, idę w przód z Twoimi
radami, ciągle trzymając za dłoń kobietę, która daję siłę
jednym uściskiem moich zniszczonych rąk. Dorosłem, Mamo, ale moja
miłość nie wygasła. Dorosłem, Mamo i to dzięki Tobie. Dorosłem,
Mamo i wciąż jestem Twoim małym synem. Kocham Cię, Mamuś. Do
zobaczenia kiedy skończę grać w życie, bo wyskoczy mi GAME OVER i
do usłyszenia, bo na pewno kładąc się spać podziękuję Ci za
wszystko co mam. Buziak. Twój Mikuś.
II.
Noc i ja.
Zapada pomału mrok. Wpływa do
konsystencji dnia i miesza się jak kawa z mlekiem. Słońce
kolorowym szlakiem żegna się, a gdy porwie go horyzont, wszystkie
klatki naszych dusz otwierają się. Zaczynają krzyczeć, biegać,
płakać, wić się, po prostu cierpieć przeraźliwie głośno.
Palący ból zaczyna niemiłosiernie palić żyły od środka
przepalając je na wylot. Krew sączy się równą ścieżką, tak
spokojną, przeciwstawnie do naszych emocji. One wariują, biją nas,
depczą, gryzą i czekają na łzy. Słony diament spod kruchej
warstwy skóry kołyszący się jak małe dziecko. Nie jest pewny czy
chcę upaść tak nisko i rozpryskać się. To tak jak z nami, nie
wiemy czy dalej trwać w tym niebycie kołysania się każdego dnia,
do kolejnego. Niektórzy postanawiają spaść, upadają tocząc się
powoli, w końcu zostaje z nich tylko mokra plama na policzkach
najbliższych. Chłód podłogi sprawia, że jesteś bliżej szoku
termicznego, ale przyciąga Cię ona nie tylko przez temperaturę,
ale i przez to, że jesteś tak nisko, na dnie, jak wszystko co
ukryłeś gdzieś pod mięśniami i warstwami. Chore na klaustrofobie
serce dusisz w żebrach, zabierając mu oddech. Przerażone raz
krzyczy, a raz drzemie bojąc się echa swych błagań. Chowasz w nim
swoje najskrytsze tajemnice, a ono rośnie i nadziewa się bardziej i
bardziej na ostre kontury kości, przez co pęka wciąż i musi
składać się jak meble z Ikei. Właśnie nocą niebezpiecznie
rysuję się o krawędzi, aż w końcu przebija się jak balon i
zostają z niego strzępy, które rozcinają też Ciebie. Leżysz na
podłodze, sam, choć przecież samotność można nazwać
przyjaciółką. Nie zauważyłeś, że ma cechy przyjaciela? Jest
przy Tobie zawsze, nie opuszcza Cię na krok, lojalnie jest i patrzy
na Ciebie kiedy lejące się litrami cierpienia spływają na dywan i
wchłaniają się tak jakby nigdy nic. Ona jest, a innych nie ma.
Inni mają swoje sprawy, mają życie wyjęte z telewizji. A ty nie
masz życia, Twoje życie toczy się innym torem. Możesz na nie
patrzeć, ale nie dotkniesz, to tak jak z drogim eksponatem. Nie
dotkniesz, bo chroni go szyba, jedynie patrzysz przez nią i myślisz
jakby to było mając go w dłoni. Blokuje Cię ściana, nie idziesz
w przód, wmawiasz sobie, że robisz kilka kroków w tył by się
rozbiegnąć i przeskoczyć, ale prawda jest taka, że cofasz się,
bo nie wiesz co zrobić. Nie potrafisz, albo boisz się spróbować.
Uciekasz stamtąd, ale okazuję się, że jesteś zamknięty.
Umierasz tu, umierasz w sobie i na tej podłodze. Rany niczym
stygmaty pojawiają się na Twojej skórze by pod wpływem Słońca
ukryć się w tkankach. Ściskasz mocno kostki próbując mieć choć
trochę brakującej bliskości. W upalną noc jest Ci zimno, jesteś
nie przytulony i nie kochany. Masz wrażenie, że Twoje ciało nie
jest Twoim, jakby ból sprawił, że wyszedłeś z ciała. Twoja
głowa szumi mocno, aż w końcu robi specjalnie dla Ciebie seans
filmowy. Pokazuje najpiękniejsze chwile złączone z najgorszymi.
Kontrast, który jest jak wbicie sobie noża w brzuch. Chcesz się
wyrwać, wijesz się, kurczysz, krzyczysz. Czy jedno słowo może
zniszczyć, zabić? W S P O M N I E N I A. Nie jedna osoba krwią i
łzami zapisuje to słowo. Nie jednej osobie wypaliło się to słowo
we wnętrz i pali każdego dnia. Jakie jest lekarstwo na to? Nie ma.
Trzeba nauczyć się z tym żyć tak jak z HIVEM. Więc może zamiast
odkrywać galaktyki powinniśmy szukać sposobu na ujarzmienie ów
epidemii. A może jednak przeszukiwanie kosmosu to dobre rozwiązanie?
Może znajdziemy kolejnych ludzi, może w końcu nie będziemy
samotni. Może jednak samotno
hmm. to najlepsze.. że nie da się od razu przeczytać obu części, bo pomiędzy nimi nastaje ogromna cisza, i przerwa, żeby się wypłakać. dzięki za to Mistrzu! niech miłość zwycięża.
OdpowiedzUsuńtake care <3
Uczucia jakie mnie wypełniają czytając to wszystko - niedopisania. Dziękuję. Trzymaj się ze mną. <3
Usuńpiękne Michał, naprawdę!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dżoanna. Naprawdę. Szczerze. Bardzo.
Usuńkurczę. Świetne.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie przeciętne, zwykłe, ale dziękuję Justyna. Motywujesz do dalszego pisania.
Usuńrączka co jak co ale teraz to dałeś siebie tak ,że aż mi łza poleciała aż sama sie zdziwiłam po chwili ogarnięcia.trzymaj się Michaś:*
OdpowiedzUsuńNóżka nie płakaj, buziaczek! :*
Usuń