Patrzę w lustro, które odbija obrazy, których wystawa ma
miejsce teraz w mojej głowie. Moje serce jest za tą taflą lustra; niedostępne,
choć kiedyś było na wyciągnięcie ręki. Rozżarzone żyły pieką bólem przekraczając
moją granicę wytrzymałości. Cały płonę i palę się swoim żalem. Przytykam głowę
do chłodnej szyby zamykając oczy i tak bardzo chcę by Ona ta, która ciągle
gości w mojej głowie, ta, którą widziałem w tym lustrze, bo widzę Ją wszędzie
dotknęła mojego czoła i zmartwiona zbyt wysoką temperaturą powiedziała: do
łóżka, kochanie, zaopiekuję się Tobą. Ale przecież tego nie zrobi, bo kogoś
innego stan jest dla Niej najważniejszy, ktoś inny teraz może patrzeć w Jej
zmartwione oczy kiedy podaje mu herbatę i mówi, że wszystko będzie dobrze. Z
nią wszystko było by dobrze, dlaczego dopiero teraz musiałem to zrozumieć? Czemu
dopiero teraz założyłem te okulary rzeczywistości i dostrzegłem to, że kiedy
nad czymś myśli przygryza wewnętrzną część policzka, że kiedy nie chce się
popłakać, a łzy ogromnie cisną się Jej to ściska bardzo mocno prawą pięść, a
lewą dłonią wbija sobie w nią paznokcie. Dlaczego dopiero teraz zobaczyłem, że
gdy się uśmiecha Jej oczy stają się jaśniejsze i promienieją? Dlaczego tak
późno uświadomiłem sobie, że ma słodkie pieprzyki na plecach i małą bliznę w
kąciku ust? Dlaczego nie z zwracałem uwagi na tak ważne detale? Każdy z tych
detali zjednoczył się i zbudował powód by mogła odejść. A powodów było tysiące,
a może nawet miliony. Jest najpiękniejszą kobietą w całej galaktyce, ba
wszechświecie i teraz potrafię z zamkniętymi oczami narysować każdy skrawek Jej
ciała, choć moje umiejętności malarskie jedynie umniejszyły by Jej urodzie. Mogła
by mieć każdego, ale trwała przy mnie pomimo tego, że tyle razy obiecywałem Jej
wspólny wieczór oglądając telewizję zapraszałem kumpli, lub odwoływałem i
szedłem do nich. Pomimo tego, że nie zastanawiałem się co mówię i mówiłem tyle
słów, który były jak kwas na Jej bezbronnym, oddanym mi sercu. Nie przytulałem
Jej kiedy po kłótni płakała, byłem pewien, że to Ona przyjdzie do mnie i wróci.
Aż w końcu nie przyszła. Nie wróciła. Jakim ja musiałem być idiotą kiedy
trzymając Ją za rękę patrzyłem się na tyłek innej laski? Tyłek, który przy Jej
idealnych krągłościach był niczym. Jakim ja jestem frajerem, że kiedy Ona zmęczona
wracała do domu nie dałem Jej odpocząć, a wyrywałem Ją na miasto by później
wściekać się, że mogła nie iść skoro źle się bawi. Dlaczego nie zauważyłem, że
postępuję źle kiedy tyle razy prosiła? Dlaczego kiedy powtarzała, że kiedyś
miłość przegra z rozumem nie powiedziałem sobie: kurwa co Ty robisz, możesz
stracić taki skarb, zrób w końcu coś by przestała płakać gorzko, staraj się by płakała
jedynie słodkimi łzami. Dlaczego kiedy powiedziała, że nie ma sił nie
zareagowałeś, debilu? Dlaczego nie pobiegłeś za Nią? Dlaczego nie kupiłeś Jej
kwiatów i klękając przed Nią nie mówiłeś jakim jesteś najgorszym imbecylem, że
pozwoliłeś Jej cierpieć, ale że się zmienisz? Dlaczego, kurwa dlaczego? Poszedłem
pić i kręcił mnie świat singla. Miałem panny, a potem nie miałem. Ale kiedy
przychodziły ranki i pozbywałem się tych kobiet zostawała pustka, której one na
pewno by nie wypełniły. Żadna z nich, ani razem wszystkie wzięte. Dopiero, gdy
to zaczęło z chwil, momentów rozrastać się do godzin aż zostało już tak przez
każdą sekundę zrozumiałem ile straciłem. Powinienem przynosić Jej kwiatki na
urodziny i Jej ulubione ferrero rocher powtarzając, że każdego dnia mnie
zadziwia, bo każdego dnia jest coraz piękniejsza nieważne, które to urodziny. Powinienem
zabierać Ją do kina kiedy mówiła, że tak bardzo chciałaby obejrzeć ten film,
albo nie spać całą noc by znaleźć ten film w necie i obejrzeć z Nią zapominając
o całej reszcie świata, bo ten swój miałbym przy sobie. Powinienem zabierać Ją
na dyskoteki, gdzie przecież byłaby najpiękniejszą ze wszystkich, moim
osobistym bóstwem i tańczyć z Nią do białego rana w klubie, na ulicy, w domu,
bo przecież tak bardzo uwielbia tańczyć. Powinienem pisać Jej smsy kiedy
siedziała w szkolę, kiedy zmęczona kładła się spać, albo kiedy miała wstawać by
przeżyć kolejny ciężki dzień, że nadaję wszystkiemu sens i bez Niej to wszystko
nic by nie znaczyło. Powinienem Ją zaskakiwać i każdą z łez scałować, by potem
zrobić z siebie największego błazna i usłyszeć Jej przepiękny śmiech, który tak
bardzo koi moje serce. Powinienem Ją ciągle przytulać czy to w parku, czy to w
mieszkaniu, czy to śpiąc, czy siedząc powinienem trzymać Ją w ramionach tak
mocno jakby za chwilę miała wyślizgnąć się z nich, a gdyby to się stało
straciłbym Ją na zawsze. Powinienem karmić Ją słodyczami i gdy patrzyła
wzrokiem chcę, ale nie mogę na jeszcze jedną babeczkę powinienem powiedzieć, że
dla mnie jest najpiękniejsza i że nie zmieni tego ta babeczka. Kiedy leżałem w
łóżku, a Ona zrywała się z zajęć żeby przynieść mi tabletki i kanapki
powinienem głaszcząc Jej policzek podziękować Jej, że jest – tak zwyczajnie, a
jednak najlepiej. Powinienem kazać Jej zakładać czapkę kiedy było chłodno,
oddawać kurtkę, bo będzie chora, mówić by uważała na siebie kiedy wychodziła z
domu i całować Ją w czoło na pożegnanie by nie śniły się Jej koszmary. Powinienem
wiele rzeczy, a nie zrobiłem nic. Przekreśliłem własną dłonią swoje życie. Dziś
to on ma szansę robić to czego ja nie robiłem i mam nadzieję, że nie popełnia
błędów, które robiłem ja. Liczy się dla mnie tylko Jej szczęście i to nim
oddycham jakoś, dlatego ogromnie wierzę, że robi to czego nie zrobiłem ja. Że
daje Jej wszystko na co zasługuje, a zasługuje na cały kosmos, na każdą z
planet, która powinna być zawstydzona, że tak mało znaczy przy Niej. Powinna
być dumna, że może być prezentem dla takiego cudu wszechświata. Kładę się na
podłodze, zamykam oczy, chłód desek mrozi mi ciało. Ile jeszcze jest tylu
debili takich jak ja? Doceń póki masz.
Cieszę się, że masz taką dobrą dziewczynę, która będzie z Tobą zawsze. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Cieszę się, że dodajesz notki, które ukazują Twoje życie, dużo to dla mnie znaczy. Cieszę się, że z nami jesteś. Cieszę się, że się nie poddajesz. Cieszę się, że jesteś sobą. Trudno dzisiaj o takiego chłopaka. Dziękuję. / K
OdpowiedzUsuńMichałowy, jesteś najwspanialszy! / P.
OdpowiedzUsuń<333333333
OdpowiedzUsuńNapiszesz utwory, które lecą na blogu, bo strasznie mi się spodobały? Najbardziej 2 :) Z góry dzięki :**
OdpowiedzUsuńProzaiczna wersja 'When I was your man'. Łzy ciekną mi po policzkach.
OdpowiedzUsuńNie znam Cię, ale czuję, że kochasz tę, o której piszesz, więc walcz o nią. Walcz nawet jeśli wiesz, że szanse są marne. Walcz wszelkimi sposobami, walcz podstępnie, walcz przebiegle, walcz z wiarą i uśmiechem na ustach. Walcz ogniem, który masz w sercu.
Jak ja Cie podziwiam.. Przy kazdej notce plyna mi lzy.. Jestes taki silny i potrafisz tak mocno kochac. Widze to zwlaszcza gdy piszesz o mamie.. Jest gdzies ktos taki jak ty?
OdpowiedzUsuńŁzy same spływają po zmrożonych policzkach.
OdpowiedzUsuńJesteś taką moją gwiazdeczką, promykiem Słońca, nadzieją na lepsze jutro.
Kocham Cię <3
Najbardziej wzruszające wyznanie, jakie czytałam od dawna... Cieszę się, że tutaj weszłam i że dane mi było przeczytać ten post.
OdpowiedzUsuńDobrze, że zdałeś sobie sprawę z tego, jaką ważną osobą była dla Ciebie ONA. Czasami rozstanie jest potrzebne, by uświadomić sobie głębię uczucia...