Cześć.
Mamy po kilkanaście lat. Z roku na rok robimy się starsi, dostajemy zmarszczek, ran i blizn. Tracimy więcej łez i uczymy się mocniej ranić. Tracimy uśmiech, zaufanie, a nawet przyjaciół. Ale jest jedna osoba, która zawsze jest i nawet na krok nas nie odstępuję - śmierć. Chyba każdy o niej choć raz myślał, nawet jak był mały. Bo w końcu kto zabiera do nieba sąsiadkę i ciocię co dawała najfajniejsze prezenty pod choinkę? Potem zaczęło to bardziej boleć i bardziej dochodzić. Odszedł sąsiad, wujek, dziadek, kolega taty, a potem mama koleżanki mamy, nauczycielka, babcia przyjaciółki, Twoja babcia. Z tyloma osobami zatańczyła piękny taniec, że przestałeś już zwracać na to uwagę. Zobojętniłeś się na cudzą śmierć, a śmierć w rodzinie też nie zawsze poruszy jakoś Twoje gałki oczne by wyprodukowały słone łzy. Idziesz na pogrzeb z przymusu i tylko patrzysz jak kolejna osoba zostaję zamknięta wśród drewnianych obić już na zawsze. Jak jej dusza właśnie gdzieś gdzie nie widzimy jest rozszarpywana i zabierana z siłą z zimnych naskórków. Ale, gdy wracasz pewnego dnia ze szkoły, treningu, wchodzisz do domu. Widzisz, że jest coś nie tak i nagle padają słowa, które jak granaty burzą cały świat, w którym żyłeś. Oznajmiają Ci, że nie żyję najbliższa Ci osoba; mama, tata, babcia, dziadek, siostra, brat. Ktokolwiek. Ktoś kto miał najpiękniejszy apartament w Twoim sercu. Czujesz jak rozrywają Cię szpony, świat stracił grunt i stał się ruchomym piaskiem pochłaniając Cię. Spadasz, ale nawet nie myślisz o tym by wyciągać dłonie, szukać lin, rąk czegokolwiek. Przestajesz oddychać, klatka piersiowa się zapada i uciska Ci serce, miażdży je jak walec. Chcesz biec do tej osoby, zabrać Ją od tej przepięknej i zimnej kobiety, ale nawet nie masz sił. Jesteś bezsilny. Siadasz i nie funkcjonujesz. Po prostu patrzysz gdzieś, ale nie wiesz gdzie. Myślisz o czymś, ale nie wiesz o czym. Niby jesteś, ale Cię nie ma. Faszerują Cię zbędną chemią, która ma niby Cię uspokoić, a tylko i wyłącznie zamyka Cię bardziej w sobie, zamyka łzy, żal, ból. Każdy organ przepełnia się nimi w każdej nici. Nie widzisz łóżka, szafy, okna, koloru firanek. Oczy masz zamazane mgłą łez i wspomnieniami. Twoja rzeczywistość to otwarta skrzynka najlepszych chwil z Gwiazdą, która jest już na niebie. I pogrzeb już nie jest jednym z kolejnych pogrzebów. To już nie jest zwykły trzask drewna przy zamykaniu trumny. To trzask łamanych serc, cierpiących przez utratę kawałka swojego świata. To trzask Twojego serca. Kolejny z kolejnych. Składanie dębowych desek to już nie tylko koniec mszy, złożenie kwiatów i spokojne udanie się do swojego świata, a ostatnie pożegnanie z dawnym światem. Pożegnanie z sercem, z duszą, ze sobą, samym sobą. Bo już nic nie będzie tak jak było, ani Ty, ani świat, ani Twoja dusza. Stracisz żar w oczach, serce zwolni, dusza osłabnie, a świat ugnie się bez jednego z fundamentów, a może nawet całkowicie zawali. Zaczniesz błądzić po gruzach i bałaganie ówczesnego świata nie mając sił budować nowego. Nie będziesz chciał jeść, pić, spać. Wszystko stanie Ci się obojętne. Zapomnisz o tym, że miałeś plany, zapomnisz jak to jest kiedy jest dobrze, kiedy jest ok. Kiedy nic nie boli i nie czujesz się jak śmieć wyrzucony gdzieś na wysypisko by wyniszczyć się tam do końca. Będą mijały dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata. Czas będzie uciekał jak najszybciej potrafi, a Ty staniesz sercem właśnie w tym miejscu. Ale nie będzie to jedyne miejsce. Twoje serce z żalu dostanie zapaści jeszcze niejeden raz. Będzie jak zepsuty zegarek nie wyliczający kolejnych lat, wskazujący wciąż tą samą godzinę, choć dalej piękny. Aż w końcu otwierając ciężkie powieki ujrzysz długowłosą kobietę. Uśmiechnie się do Ciebie najpiękniejszym z uśmiechów i ujmie Twoją dłoń zapraszając Cię do tańca. Zabierze Cię do najpiękniejszych krain przy najpiękniejszych melodiach, by odwrócić Twoją uwagę i gdy zapomnisz o wszystkim, Ona skręci Ci kark siłą zabierając Cię w dal. Posadzi Cię wśród gwiazd i karze patrzeć jak znajdują zimną postać w białej pościeli. Będziesz widzieć jak mdleją, wiją się, kurczą, uginają, płaczą, krzyczą, klękają - cierpią. Nie zapomnisz nigdy tego widoku. Będzie on Twoim wiecznym koszmarem. Będziesz jak wątroba Prometeusza. Każdego dnia będziesz pożerana by znowu odrodzić się. A próbując walczyć z tym to jak wtoczyć Syzyfową skałę - niemożliwe. Więc jak poradzić sobie z Nią? Jak radzić sobie ze śmiercią? Czy ktokolwiek to wie? Wszyscy umrzemy, dziś, jutro, za kilka lat.
Mistrzu..
OdpowiedzUsuńŻaden ze mnie mistrz :)
UsuńWiesz, że jesteś wspaniały? ;) Na pewno wiesz :)
OdpowiedzUsuńNie jestem, na pewno. ;)
UsuńZazdroszczę talentu.
OdpowiedzUsuńMałe M nie ma czego .
UsuńUwielbiam twój blog. I każdy twój wpis daje wiele do myślenia.
OdpowiedzUsuńWow. Dziękuję. Cieszy mnie to ogromnie.
UsuńJesteś wspaniały i nie zaprzeczaj, przecież miałam się podlizywać za ciastka więc nie zaprzeczaj jak Ci słodzę ;D
OdpowiedzUsuńjesteś okropna,moja droga!
Usuńpięknie napisane *.*
OdpowiedzUsuńNo co Ty.
UsuńTo źle?
UsuńNie, nieźle. Po prostu to nie jest piękne. :)
UsuńMoim zdaniem cudnie opisujesz uczucia, to wszystko jest tak pięknie ubrane w słowa, uważam że cudowne.
UsuńDziękuję Ci za wielkie słowa, jak dla mnie za wielkie ;)
UsuńTen blog to coraz częściej takie światełko na tle szarej rzeczywistości zwanej życiem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgata
Jak mam to rozumieć? ;-)
UsuńPozytywnie na pewno;-)
UsuńNo to cieszę się, że coś wnoszę do Twojego życia za pomocą tych słów. ;)
UsuńFakt jesteś niesamowity w tym co robisz, a literki układające się w piękne zdania Twojej twórczości niesamowicie ze sobą współgrają ukazując poemat dla moich oczu. Nigdy nie odnoszę się w komentarzach odnośnie słów z danego postu, są one zbyt osobiste i nie mi je oceniać. Tylko czasami czytając Twoją twórczość zastanawia mnie fakt, czy nie męczą Cię ci 'wścibscy', którzy poprzez swoją zazdrość negatywnie komentują wszystko w necie. Nie masz czasami ochoty tak po prostu odciąć się od fałszywości tego świata? - chciałam napisać swoje 'myśli' w prywatce, ale tutaj niestety się nie da.
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz, bardzo! ;o Wiesz, przyzwyczajam się pomału do tego, że cały świat jest przeciwko mnie, ale postanowiłem kroczyć mimo tego do przodu nawet po nich - tych fałszywych, wścibskich. Pomimo wszystko zawsze, ciągle do przodu!
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Hn2rKEGlOKg nie wiem dlaczego, ale to chyba do Ciebie pasuje.
OdpowiedzUsuńgenialny blog.
uwielbiam ten kawałek. dziękuję.
Usuń:)
OdpowiedzUsuń?
Usuńporyczałam się jak małe dziecko O.o
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz,
czasem nawet zastanawiam się dlaczego w moim otoczeniu nie ma takich facetów .. facetów, dla których coś warte są uczucia ..
koleś , jesteś genialny ; )
Nie wiem skąd te łzy. Musisz się tylko przyjrzeć, pewnie są. Moim znajomym długo zeszło zanim zobaczyli, że jestem taki.
UsuńPoplakalam.sie
OdpowiedzUsuńPłacz, ale jedynie ze szczęścia.
Usuńczytając Twoje wpisy zawsze płacze , jesteś cudowny mało takich facetów na tym świecie .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne wpisy ; 3 !!
Wow :o
OdpowiedzUsuń